Geoblog.pl    mabipoland    Podróże    Brazylia    Mój typowy tutejszy dzień... i kilka ciekawych wydarzeń :)
Zwiń mapę
2010
04
sty

Mój typowy tutejszy dzień... i kilka ciekawych wydarzeń :)

 
Brazylia
Brazylia, Buenopolis
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6214 km
 
Jak mi tu czas mija na tej wiosce? W sumie nie wiem czy mam tu co opisywać, ale spróbuję :)

Budzę się zazwyczaj koło 9-10 (wiem wiem, dobrze mam :) ). Rodzice Airy już dawno pracują, tzn. tata jest w sklepie, gdzie jest „głównodowodzącym” a mama podobno pracuje w kancelarii, ale cały czas widzę ją pracującą tu w domu przy jakichś papierkach czy kompie. Podobno ma długie wakacje, ale żeby aż tak długie?! Nie wiem, nie wnikam. W każdym razie po domu krząta się już chyba od kilku godzin pomoc domowa Fabia, dzięki której duża część domu jest już ładnie i pachnąco wysprzątana (tu nie ma dywanów tylko podłoga, po której prawie wszyscy chodzą boso, bo przyjemnie chłodzi, więc musi być cały czas czysto). Po domu roznosi się już też zapach obiadu (codziennie ten sam ;) ). Czasem dziwie się, bo chyba nie chciałabym mieć takiej osoby w domu. Wchodzi ona wszędzie, do każdego pomieszczenia, pokoju i sprząta wszystko, np. porozrzucaną bieliznę i rzeczy, czy układa coś na półkach czy w szufladach. Ja tam wolę sama sobie sprzątać w swoim własnym pokoju. Tutaj np. jest zwyczaj chowania pościeli do szafy z ubraniami. Więc gdy pierwszego dnia nie wiedząc o tym – zostawiłam pościel na łóżku, gdy tylko na chwilę wyszłam do łazienki – gdy wróciłam wszystko już zniknęło, i w te kilka sekund pokój był posprzątany. Bądź co bądź to obca osoba, i jak dla mnie to jednak trochę dziwne, że sprząta ona wszystko, również to co osobiste i wyłącznie moje… no ale musze się dostosować. Teraz właśnie gdy to pisze Luca wstał, przeniósł się z łóżka na kanapę przed TV, a Fabia sprząta jego łóżko… taaaaa

No ale wracam do mojego dnia. Po tutejszych nocach jestem tak spocona, że długi prysznic z rana jest jak zbawienie. I proszę źle nie myśleć – jest gorąco, ale z powodu pogody, hahaha :) Aira i Lucas najczęściej jeszcze śpią gdy idę na śniadanie. Tutaj nie ma obowiązku czy nawet zwyczaju jadać razem, czy jest to śniadanie, obiad, czy kolacja. Każdy je kiedy chce, kiedy ma na to ochotę i co chce. Także najczęściej śniadanie jadam sama. Potem trochę buszuję po Internecie, starając się nie stracić kontaktu ze znajomymi i rodzinką, a także oglądam TV osłuchując się z cały czas dla mnie dość trudnym portugalskim. Telewizja to dobry sposób na naukę, często np. oglądam amerykańskie filmy które znam, ponieważ wiem o czym opowiadają i mogę skojarzyć portugalskie słownictwo z wyrazami po angielsku. Tutaj, podobnie jak w większości krajów, filmy nadawanie są z dubbingiem. Kolejny kraj w którym patrzyli na mnie z niedowierzaniem gdy opowiadałam im że u nas filmy wyświetlane są w TV jednocześnie w 2 językach – oryginalnym, oraz tłumaczeniem czytanym przez lektora. Nie mogą w to uwierzyć. A dla nas jest to tak normalne, że jesteśmy do tego przyzwyczajeni. Oni jednak pytają mi się jak potrafimy „wysłyszeć” o czym opowiada film, jeśli słychać dwa języki. Ja jednak jestem za to wdzięczna polskiej telewizji, ponieważ między innymi przez to poziom języka angielskiego jest w naszym kraju duuuużo wyższy niż w innych krajach….
Jeszcze tylko odnośnie TV – w ostatnich dniach głównym tematem są oczywiście ulewne deszcze, które spowodowały już śmierć co najmniej 66 osób w Brazylii, tysiące ludzi zostało bez dachu nad głową, stracili wszystko. Masakryczne zdjęcia… przykro się na to patrzy

Ale wracając do tego co dzieje się w moim dniu. O godz. 12 jest obiad. Co nie oznacza że wszyscy muszą o tej godzinie jeść. Po prostu ok. 12 Fabia ma wszystko gotowe i kto chce może sobie podejść do pieca, nałożyć z garnka co chce i zjeść. Tu nie ma zwyczaju wykładania jedzenia na talerze i ustawiania na stole. Właśnie chyba z tego powodu, że tu nie jada się wspólnie, więc byłoby to niepraktyczne. Ja wiedząc że obiad jest tak wcześnie zjadam małe śniadanie, wypijając kawę (musiałam się przyzwyczaić do kawy z cukrem, bo tylko taką tu podają w termosie) i zjadając bułkę (ehhh jak ja tęsknię za ciemnym pieczywem!!) z serem. A czasem tylko kawałek sera, za którym normalnie w Polsce nie przepadam. No ale co zrobić. Dla mnie śniadanie jest ważne, jakoś nie wyobrażam sobie zaczynać dnia od obiadu. A tak często robi Aira i Lucas, ponieważ wstają późno. Często budzą się i od razu w pidżamie jedzą obiad. Masakra… ja wtedy już jestem po, albo jeszcze nie jestem głodna po śniadaniu, w związku z czym zdarza się że też obiad jem sama, albo tylko z jednym czy dwoma członkami rodziny, np. tylko z Airą, albo tylko z jej mamą. Raczej rzadko zdarza się żebyśmy jedli wszyscy razem, chociaż nie mówię że nie miało to miejsca. Po obiedzie oni nawet nie znoszą naczyń, tylko zostawiają taki bałagan jaki zrobili podczas jedzenia, no bo przecież jest Fabia która posprząta. Ja jakoś nie jestem przyzwyczajona do służby, więc jako jedyna znoszę swój talerz i ładnie dziękuję za smaczny (mimo że codziennie ten sam) obiad.

A potem to różnie. Najczęściej jednak nie robimy zbyt wiele. Zanim Aira doprowadzi się do porządku, ja zdążę jeszcze znów posiedzieć w necie, albo pouczyć się portugalskiego. Gdy pada deszcz to to siedzenie w domu trwa dłużej. A że ostatnio padało często… to dni mijały właśnie na nudzeniu się :( Szkoda. Ostatnio Luca przyniósł od kolegi grę War i czasem sobie rodzinnie gramy. Aira często pomaga w sklepie, siedząc na kasie (a raczej pobierając pieniądze, bo nie ma tu jako takiej kasy, nie ma paragonów, nie ma kontroli przychodów i kosztów… coś jak u nas jakiś czas temu). Gdy ona jest tam, ja czasem też tam przebywam, a żeby mi się za bardzo nie nudziło, to wymyślili mi że mogę pomóc poprzez przestawianie do przodu produktów które ktoś kupił, tak żeby wszystko stało ładnie w rządku :) Taka praca dla głupiego, hihi. Za bardzo nie mogę więcej pomóc, zresztą nie ma co, bo mają tam pracowników. Czasem więc po prostu siedzę sobie i obserwuję kupujących albo próbuję prowadzić rozmowy. Osoby które nie mają cierpliwości do obcokrajowców nie mówiących dobrze w ich języku, szybko się poddają. Bo do mnie z tym portugalskim trzeba mieć po prostu cierpliwość i być przyzwyczajonym że czasem trzeba po 3 razy powtarzać to samo, za każdym razem wolniej :)
A co robimy gdy nie siedzimy w sklepie? Już chyba pisałam jaki jest ulubione zajęcie mojej brazylijskiej gospodyni. Uwielbia ona chodzić po miasteczku i odwiedzać znajomych i rodzinę. I nie są to wizyty umówione, tylko po prostu idziemy pod czyjś dom i ona krzyczy pod oknem. Jeśli osoba jest w domu to najczęściej siadamy gdzieś w cieniu i gadamy, albo raczej oni gadają a ja próbuję zrozumieć o czym, albo czasem się odezwę, ale raczej nieczęsto, bo jakoś jestem nie w temacie jeśli chodzi o miejscowe plotki ;) Gdy ktoś rozmawia między sobą to mam jeszcze większy problem żeby zrozumieć. Bo jeśli ktoś mówi do mnie, to raczej kapuję. Ale wychwycić sens i słownictwo rozmów między osobami trzecimi – wciąż czarna magia ;) I tak też często mijają nam popołudnia i wieczory. Wpadamy do jednej koleżanki, drugiej, trzeciej… kolejnych znajomych spotykamy na ulicy albo w barze. No i często wpadamy do jej dziadków, wujków czy kuzynów. Wszyscy oczywiście bardzo mili, ale czasem po prostu nudzi mi się, bo męczę się próbowaniem zrozumienia o czym to teraz rozmawiają i czasem po prostu wyłączam się, rozmyślając o swoich sprawach. Gdy jesteśmy u jej babci czasem oglądamy jakiś film, czasem bawimy się z rocznym Cayo, a czasem po prostu robimy to co robią tu wszyscy, bez względu na wiek – przesiadujemy na ulicy! Tak jak pisałam – plastikowe krzesełka, piwo za piwem, i pogaduchy o tym co akurat się dzieje, albo o tym kto akurat przechodzi/przejeżdża przez ulicę. Czyli to czego ja nie lubię – plotkowanie… gdy wszyscy chowają się w cieniu – ja staram się złapać choć troszkę słońca, ale po kilku minutach już na mnie krzyczą że to słońce jest niebezpieczne i znów muszę schować się w cieniu. Także raczej nie wrócę za bardzo opalona… Przerwą od rozmów są wyjścia do sklepu po lody, albo jakieś jedzenie, hot dogi (które tu nazywają się bardzo poetycko – „chleb z parówką”), krokiety itp. Przy tym upale i ilości jedzenia jaką mi proponują najczęściej odmawiam, przez co jestem czasem uważana za niewychowaną, bo nie powinno odmawiać się jedzenia :( ale ja naprawdę nie chcę tyle jeść… pić piwa też mi się nie chce… na piwo skuszę się raz na jakiś czas w barze, albo gdy ktoś proponuje w domu wieczorkiem, ale tak w ciągu dnia, tak jak oni – o 10, 13 czy 17 – to raczej nie. Dla nich to jak picie wody która chłodzi w gorący dzień. A potem normalnie wsiadają do samochodów i gdzieś jadą, często bez celu, tylko po prostu zobaczyć co się na mieście dzieje, będąc tematem innych rodzin przesiadujących na ulicach i obserwujących przejeżdżające samochody…. Takie zamknięte koło. Dodam jeszcze że dzieci najczęściej jeżdżą bez żadnych fotelików, czasem na kolanach ojców którzy właśnie wypili sobie jakieś min. 5 piwek…

Co jeszcze robię? Opowiadano mi tu że pokażą mi ciekawe miejsca w okolicy, że pojadę na farmę jej ojca, ale od tych 2 tyg jakoś nie udało się nic zorganizować więc jakoś już nie wierzę że coś ciekawego mnie tu spotka…
A czy coś ciekawego mnie tu w ogóle spotkało? :) Hmm no było kilka ciekawych zdarzeń. W sobotę np. miałyśmy iść na imprezę. Na dyskotekę. Wyszykowałyśmy się i po drodze weszłyśmy „na chwilę” do domu jej cioci. Skończyło się na tym że zasiedziałyśmy się do 2 w nocy ;) Było całkiem fajnie, wesoło. Wśród niektórych ludzi czuję się niezręcznie, ale niektórzy sprawiają że jest mi dobrze. I właśnie ta rodzinka ma pozytywny wpływ na mnie. Spotkali się w ramach świętowania nowego roku i urodzin jednego wujka. Było chyba z 20 osób. My przyszłyśmy koło 22, kiedy wszyscy już sobie w najlepsze popijali piwko, śmiali się, opowiadali śmiesznie historyjki. Co jakiś czas Pani domu wnosiła nowe przekąski – kiełbaski, mięso, inne mięso, rybę… wszystko pokrojone w kawałki, żeby można było sobie jeść wykałaczkami. Mi się jakoś jedzenie tłustego mięsa o tej godzinie średnio podobało, więc często odmawiałam, ale co jakiś czas Aira mnie szturchnęła w ramię mówiąc że to nieładnie tak odmawiać gdy mnie częstują, więc z trudem przełykałam to co mi dawali, najczęściej wybierając rybkę, której mi tu bardzo brakuje. Tak sobie podjadali i rozmawiali, a potem starsza Pani i chyba jej brat przynieśli gitarę akordeon i zaczęli grać i śpiewać. Ale super!!! Wszyscy śpiewali, a to co mi się najbardziej podobało – niektórzy zrobili sobie instrumenty z łyżeczek i szklanek :) I nie brzmiało to jakoś strasznie badziewnie, tylko nadawało muzyce smaczku. Śpiewali dość długo, różne brazylijskie stare hity. Wszyscy śpiewali, klaskali. Naprawdę miło. To co lubię, także u nas w Polsce. Przypomniało mi się jak czasem w moim rodzinnym domku tata gra na gitarze i śpiewamy sobie. Tak około północy była przerwa. Czemu? Bo „w końcu” przynieśli kolacje!! Myślałam że padnę…. Wnieśli ogromny gar ryżu (a to ci zaskoczenie!!), mięsa, oczywiście fasolę i jakieś sałatki. Wszyscy rzucili się na to jedzenie jakby nie jedli nie wiem od jak dawna. Ale to co zajadali jeszcze przed chwilą to były tylko takie przekąski. Teraz (o północy) był czas na właściwe jedzenie. I oczywiście nie chcieli słyszeć że nie chcę jeść. Wiec założyłam sobie kawałeczek mięsa i sałatkę, i z trudem zjadłam. Po „kolacji” znów śpiewali, i przed 2 zaczęli zwijać się do domu. Tak niby dla żartów podali mi gitarę i śmiali się żebym coś zaśpiewała i ten śmiech zmienił się w wielkie zdziwienie gdy chwyciłam instrument i zagrałam i zaśpiewałam „Przeżyj to sam”. Byli w szoku, największym Aira. Bo jakoś nigdy nie pytała czy gram na jakimś instrumencie, więc nie wiedziała. Jak skończyłam to dostałam wielkie oklaski i wszyscy gratulowali mi, przytulali i poklepywali po ramieniu.

Apropos tego muszę wspomnieć że oni tutaj są wszyscy bardzo zżyci ze sobą i utrzymują bardzo bliski kontakt fizyczny. Wszyscy się często przytulają, całują, zarówno wewnątrz rodziny jak i znajomych. Podobnie jak w Kolumbii czasem ciężko jest stwierdzić czy dane dwie osoby to para czy tylko przyjaciele… Rodzinka u której mieszkam bardzo często okazuje sobie uczucie. Zarówno rodzice między sobą często się przytulają, głaszczą, całują, jak i rodzice z dziećmi a nawet rodzeństwo między sobą. Gdy siedzą razem, zawsze siedzą przytuleni. Mama przytula córkę, tata syna… to normalne. Czy Luca podchodzi i całuje Aire w policzek. Tak samo podczas spotkań ze znajomymi, przy przywitaniu trzeba wszystkich ucałować i wyściskać, przy opuszczaniu towarzystwa też. Koledzy często przytulają koleżanki, ogólnie naprawdę duża bliskość.

Takie to przygody mnie tu spotykają… lepiej skończę już na razie bo nieźle się rozpisałam i nie wiem czy nie zasnęliście czytając moje opowieści ;) Mam jednak nadzieję że nie. Ogólnie powiem tylko że raczej się tu nudzę, Aira nie lubi słońca, nie lubi za dużo chodzić, w sumie nie robimy nic ciekawego… mam jednak nadzieje że tak jak obiecała – w tym tygodniu zobaczymy kilka ciekawych miejsc.

Pozdrawiam i jeszcze raz życzę Szczęśliwego Roku który właśnie się rozpoczął!!

PS. Tym razem bez fotek... ale za to ile bogatej treści... hehe. Myślałam że nie będę miała o czym pisać a jednak się rozpisałam.. chyba książkę napiszę ;))) BUZIAKI!!!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (5)
DODAJ KOMENTARZ
mama
mama - 2010-01-04 18:34
No cóż...Szlifuj portugalski i nie daj się wciągnąć w nałóg.Cieszę się że pograłaś na gitarze. Pozdrowienia!
 
ZANETA
ZANETA - 2010-01-04 21:46
MAMA JEST PRZEJĘTA WIDZE TYM PICIEM,WIĘC PROPONUJE NIE PIC LUB NIE PISAĆ(O PICIU):))) POZDRAWIAM
 
mabipoland
mabipoland - 2010-01-04 22:44
Niech sie ta moja mama tak nie stresuje, do nałogu to mi daleko. Pisałam nie raz że nie piję nawet małej części tego co oni, tylko czasem jakieś piwko i już. Także "spoko luzik" :)) Pozdrawiam
 
izabielerzewska
izabielerzewska - 2010-01-05 11:10
No, no... W razie czego zacznij rozglądać się już za spotkaniami AA.

;D
 
mabipoland
mabipoland - 2010-01-05 13:17
Kurcze no nie robcie ze mnie alkoholiczki!!
 
 
mabipoland
Magdalena B.
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 130 wpisów130 245 komentarzy245 3331 zdjęć3331 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.06.2010 - 07.06.2010
 
 
30.05.2010 - 01.06.2010
 
 
19.05.2010 - 27.05.2010