Geoblog.pl    mabipoland    Podróże    Brazylia    Dzwony wybijają śmierć...
Zwiń mapę
2010
08
sty

Dzwony wybijają śmierć...

 
Brazylia
Brazylia, Buenopolis
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6249 km
 
Tak jak wam pisałam w Brazylii jest prawie 70% wyznawców katolicyzmu i dość sporo osób praktykujących.

Pewnego dnia poczułam chęć i potrzebę pomodlenia się i wybrałam się na niedzielną mszę do kościoła który pokazywałam na fotkach z Buenopolis. Kościół był pełny! I niestety trochę przypominał nasz polski pod tym względem, że ludzie obserwowali wchodzących od góry do dołu, patrząc kto jak jest ubrany i czy czasem nie ma na sobie tego samego „ciucha” co tydzień wcześniej… Pokaz mody a la Polonia ;)

Ale sama msza była już całkiem inna. Podobnie jak w Kolumbii nie było typowych dla nas chłopców – ministrantów. Pomocnikiem księdza może być każdy – kobiety i mężczyźni, chłopcy i dziewczynki w każdym wieku. Ci właśnie pomocnicy razem z księdzem (w tym kościele księdzem bardzo ciemnoskórym :) ) wchodzą do kościoła nie od strony zakrystii, ale od drzwi głównych, przechodząc przez cały kościół z zapalonymi świecami. Nie ma chóru, nie ma organów. Za to są gitary, bębenki, i przeróżne inne instrumenty. I podczas całej mszy bardzo dużo się śpiewa. Są to śpiewy bardzo wesołe, podczas których wierzący klaszczą, potańcują, pokazują wiele rzeczy rękoma. Nie tak jak u nas, gdy podczas śpiewów można czasem zmrużyć oko ;) Naprawdę jest wesoło i radośnie i widać że ludzie czerpią pozytywną energię z tego miłego spotkania z Bogiem. Najbardziej zaskakiwali mnie młodzi chłopacy, których 10 minut wcześniej widziałam wariujących samochodami z przeraźliwymi piskami opon i muzyką tak głośną że zagłuszała własne myśli… a podczas mszy przekształcali się w grzecznych katolików, wznosząc ręce ku górze albo ładnie pokazując „morze, góry i doliny” :) przekomiczny widok ! :)

Cała msza trwa prawie 1,5 h. Właśnie przez te częste śpiewy. Między nimi msza wygląda podobnie jak u nas, podobne czytania, modlitwy. Oczywiście z tego co udało mi się zrozumieć ;) Zbieranie pieniędzy odbywa się jak w Kolumbii – pomocnicy księdza chodzą z takim śmiesznym workiem na dłuuugim kiju, żeby nie musieli przeciskać się między wiernymi, tylko wsuwają w dany rząd ten worek i wierni wrzucają jakiś pieniądz. Praktyczne :) Komunia też odbywa się jak w Kolumbii i jak w wielu krajach, co w Polsce nie jest praktykowane – mianowicie opłatek komunijny podawany jest na rękę wiernego a nie bezpośrednio do ust. Ławki tak jak u nas kilkanaście lat temu podpisane są nazwiskami rodzin które mają prawo usiąść w danym miejscu jako pierwsze.

Ogólnie msza wesoła, ciekawa, radosna. Ale poza nią kościół także nie pozwala o sobie zapomnieć mieszkańcom. Pisałam na początku pobytu tu że w nocy i nad ranem budzą mnie przedziwne pieśni, rozmowy, wycia.. myślałam że ktoś robi sobie średnio śmieszne żarty, puszczając różne rzeczy z gramofonu. Bo tak to brzmiało… co chwilę Aleluuuuja się zacinało, a o 6 rano jest to dość denerwujące. Szczególnie jeśli mieszka się ulicę od tego miejsca, w oknem dokładnie na dochodzący dźwięk. A przy zamkniętym oknie można tu paść, więc musi by cono otwarte.

Okazało się jednak, że te dziwne dzwięki to nie żadne gramofony tylko właśnie widzimisię księdza. Dlaczego puszcza tą muzykę o tak wczesnej godzinie i tak głośno….? Żeby mieszkańcy cały czas mieli kontakt z Kościołem.... Jakoś nie słyszałam żeby komuś to tu przeszkadzało. Dla nich jest to normalne, dla mnie jest koszmarne. W czasie świąt takie koncerty odbywały się kilka razy dziennie. Puszczali kolędy mimo że poza tym nigdy nie słyszałam żeby ktoś kiedykolwiek takie kolędy śpiewał, ani podczas Wigilii, ani na późniejszych spotkaniach rodzinnych czy podczas mszy. Usłyszałam dźwięki znanych mi kolęd mimo że myślałam dotychczas że są one typowo polskie :) Jednak nie :)

Jeszcze jedna rzecz która mnie zadziwiła i nie spotkałam się z tym nigdzie indziej… Na początku nie rozumiałam co to za gadanie w ciągu dnia pochodzące z głośników wieży kościoła. O różnych porach dnia słychać można było spokojną muzyczkę a później niski głos coś mówił.. dopiero po jakimś czasie odkryłam, że w ten sposób oznajmiają wszystkim mieszkańcom miasteczka o śmierci jednego z jego mieszkańców… Głośniki te są baaardzo głośne, więc wieści o śmierci docierają do najodleglejszych zakątków miasta. A ponieważ jak pisałam są tu duże problemy ze służbą zdrowia… to kościelne dzwony odzywają się wiele razy w ciągu tygodnia..........


 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (1)
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
mabipoland
Magdalena B.
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 130 wpisów130 245 komentarzy245 3331 zdjęć3331 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.06.2010 - 07.06.2010
 
 
30.05.2010 - 01.06.2010
 
 
19.05.2010 - 27.05.2010