W tym tygodniu wysłano nas do Girardot - miasteczka ok 100.000 mieszkańców, oddalonego o 3 h autobusem od Bogoty, leżącego w gorącym klimacie. Cały rok temperatura utrzymuje się tu w granicach 30-35 stopni.
Dlaczego wysłali nas akurat do tej wioski? W skrócie wygląda to tak. Strategia w której bierzemy udział (Estrategia Juntos - Strategia Razem) ma kilka faz, które mają trwać łączie 5 lat. Pisałam już o tym że jej celem jest pomoc 1.500.000 biednych kolumbijskich rodzin. Teraz strategia kończy pierwszą fazę (trwała ok. rok), w której pracownicy (cogestores sociales) odwiedzali rodziny i zbierali informacje o ich życiu (mieszkanie, praca, odżywianie, edukacja i kilka innych obszarów). Teraz gdy w kraju te informacje są zebrane rozpocznie się drugi etap, czyli praca z rodzinami nad rozwiązywaniem ich problemów i proponowanie im programów rządowych. Zostaliśmy zaproszeni na próbę takiego drugiego etapu. Dwa pierwsze dni to teoria, poznawanie wszystkiego od podstaw i dwa kolejne dni to przeprowadzanie próby na familiach.
Ogólnie wrażenia bardzo pozytywne, przemili ludzie, bardzo ładne miasteczko, i gorąąącoooo. Razem z dziewczynami mieszkałyśmy u jednej z pracownic, która obok domku miała basenik i hamak... i ślicznego szczeniaczka!!
Wszyscy przyjęli nas tam bardzo miło, zapraszali na obiady (jeden z nich na statku na rzece MAGDALENA!! ;)) ), wieczorami do baru, a ostatniego dnia zorganizowali nam pożegannie na działce, był wielki grill, zaproszono zespół grający vallenato (typowa tutejsza muzyka), dużo tańców, jedzenia, aguardiente :) Aha i dojechaliśmy tam imprezowym autobusem też specjalnie dla nas wynajętym...
Także super!!
Oczywiście jak zwykle fotki, na których można też zobaczyć przygotowania do Świąt pełną parą, łącznie z imitacjami Bałwanów, mimo że tutaj nigdy nie było śniegu i święta odbywają się przy 35 stopniowym upale :) Śmiesznie :)
Pozdrowionka!!