Poczatek podrozy rozpoczety lzami... lzami pozegnan z przyjaciolmi... cala moja kochana czworka z prioektu przjechala ze mna na lotnisko, i plakalismy wszyscy jak bobry... no moze z wyjatkiem twardziela Jordi´ego :)
Na szczescie udalo mi sie spakowac bez problemu, choc ze stresem, poniewaz pozyczona od sasiadow waga pokazywala kg bardzo przyblizone, wiec raz wskazywala ze mam 10 kilo nadbagazu, a raz ze jest w sam raz. Koniec koncow mialam 1,2 kg nadbagazu ale udalo mi sie nie placic. Zazwyczaj takze trzeba przy wyjezdzie z kraju zaplacic spory podatek, ale na szczescie jako ze mialam bilet wyjezdzajacy z kraju do ktorego sie wybieram - to nie musialam go placic.
Takze ze lzami w oczach przeszlam przez nie-wiem-ile kontroli - najpierw standardowa kontrola z przeswietleniem bagazu i osoby, potem DAS i Policja, wiele pytan co, gdzie, kiedy, dlaczego... potem przed wejsciem na samolot jeszcze raz kontrola osobista (jakbym po przejsciu przez piszczaca bramke mogla jeszcze cos przy ciele ukryc...).
W koncu znalazlam sie w samolocie do Panamy, w ktorym od razu zasnelam, poniewaz ostatnie dni byly mega meczace. Czemu Panama? Czemu lecialam na polnoc, chcac znalezc sie na poludniu?? Odpowiedz jest prosta - tak bylo taniej!! :) Wybralam sie jedna z najtanszych linii lotniczych - COPA AIR a poniewaz jest to linia z Panamy, to wszystkie loty odbywaja sie wlasnie przez ten kraj. Bilet kosztowal mnie ponad 600 dolarow, z ktorych 300 zrekompensowali mi z biletu lktory muisalam kupic jeszcze w Madrycie w drodze do Kolumbii (wyjasnialam ta sprawe na poczatku wyprawy).
Po przylocie do Panamy mialam idealne polaczenie - od razu udalam sie do bramki lecacej do Belo Horizonte, bez czekania, martwienia sie o walizke (ktora sama zostala przetransportowana do odpowiedniego samolotu)... wszystko bezproblemowo i szybko. Na odlot samolotu mialam ok 50 minut, wiec idealnie.
Takze mozna powiedziec ze bylam w Panamie :))) Zawsze jeden kraj wiecej ;))