Ponieważ rodzinka mnie prosiła - wrzucam fotki domu rodzinnego Airy, w którym mieszka z rodzicami i bratem, i w którym ja spędzam te prawie 3 tygodnie świateczno-noworoczno-wakacyjne (bo oni teraz mają wakacje i przerwę aż do karnawału czyli połowy lutego). Pada deszcz więc fotki z zewnatrz dodam później.
Domek na początku wydawał mi sie trochę dziwny i ogromny ale już sie przyzwyczaiłam. Jest na piętrze, i od wejścia widać ogromną niezagospodarowaną przestrzeń (zobaczycie tam moje suszące się ubrania, ktore dzis przez kilka godzin wlasnoręcznie prałam w zimnej wodzie.... ;) ehh jak ja tęsknię za pralką... ) . Dalej jest jakiś taki nieużywany przedpokój ze stołem, później jadalnia i kuchnia, miejsce z tv i 2 kanapami, i są 2 pokoje Airy i Lucasa oraz sypialnia rodziców. Jest tez chyba druga lazienka koło ich sypialni ale nie wchodziłam tam wiec nie wiem :) Aa no i w kuchni widać Panią która codziennie przychodzi chyba koło 8 rano, sprząta dom, oraz gotuje obiad i w międzyczasie pierze i robi to co ogólnie jest potrzebne w domu. Dowiedziałam się że jest to tu całkiem popularne. W wielu domach spotkałam taką osobę i oni sami stwierdzili że jest to normalne. W domu jej cioci, gdzie jest mały roczny Cayo, pracują nawet 2 panie - jedna zajmuje się dzieciaczkiem, a druga gotuje, sprząta itp. A dom dużo mniejszy od naszego mosińskiego... Więc niby wciąż dość biedny kraj, a jednak mają służących... Ciekawe.
No i dodałam fotki sklepu ojca, widok domku z ulicy i samej ulicy