Przybyłam do BH w rannych godzinach i jak się okazało – 3 osoby z AIESECa już od dawna na mnie czekały, w tym jeden chłopak od 2 h… ups.. Nie była to jednak moja wina, tylko zła komunikacja między nimi. Poszliśmy na śniadanie (i od razu przekonałam się że prawie wszystko jest tu smażone, więc średnio zdrowe :( ), a potem pojechaliśmy do domu Airy z moją popsutą walizką. Aira, Mateos i Juliana od początku wydali mi się bardzo mili, uśmiechnięci, pełni energii… mimo że wszyscy sporo młodsi ode mnie. Tutaj ludzie w AIESECu są bardzo młodzi, około 20 lat, więc to jednak kilka ładnych lat różnicy.
Okolica w której będę mieszkać jest dość spokojna, małe uliczki, całkiem „normalne”. Mieszkanko duże – ma salon, kuchnię i stół jadalny, 2 łazienki, 2 pokoje w których będę ja i Aira a także pokój z komputerem. Niestety już wiem że kilku rzeczy mi tu brakuje – pralki, mikrofali, żelazka.. prąd też jest inny, więc moja ładowarka do baterii nie działa… więc na razie nie będzie za bardzo fotek… Ale tak to mieszkanko wydaje się całkiem wygodne.
Pierwszego dnia odespałam trochę, a potem pojechałyśmy na uniwersytet, do AIESECA i wieczorem poznać kilku znajomych, w tym 2 polaków – Olę i Konrada.
Jakie pierwsze wrażenia? Miasto ciekawe, ludzie pełni energii, dużo imprez, przesiadywania w barze… myślę że będzie ok.
A co jest na NIE – moja znajomość portugalskiego.. a raczej NIEZNAJOMOŚĆ :(( Myślałam że znając hiszpański będzie mi łatwo zrozumieć ten język, ale niestety wymowa jest zupełnie inna i nie rozumiem prawie NIC… trochę się tym stresuje, bo ludzie do mnie mówią a ja robię głupie miny i staram się tłumaczyć że mówię tylko po hiszpańsku i angielsku… mam nadzieję że szybko załapię ten piękny język i będę mogła bez problemu porozumieć się z tutejszymi mieszkańcami.