Geoblog.pl    mabipoland    Podróże    Brazylia    Powrot do wielkiego miasta!
Zwiń mapę
2010
13
sty

Powrot do wielkiego miasta!

 
Brazylia
Brazylia, Belo Horizonte
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6533 km
 
No i wróciłam do wielkiego miasta :) Na reszcie… Jak będę miała możliwość to wrzucę trochę fotek Belo Horizonte, tych których zdarzyłam zrobić, bo z pewnością będzie ich więcej. Problem jednak jest taki, że mam znów ograniczony dostęp do neta. Żadnego gadu, ciężko z komunikatorami. I z czasem jaki mogę poświęcić na „surfowanie”. Niestety nie mam tu swojego neta i mogę jedynie korzystać z uprzejmości i kompa mojej koleżanki z mieszkania. A że ona często siedzi na necie, i że jej komp jest wolniejszy niż najwolniejszy żółw jakiego kiedykolwiek miałam (siostry – pamiętacie?! :)) ) to niestety nie mogę już tyle pisać i bawić się we wrzucanie fotek. Mam nadzieje że moi czytelnicy to zrozumieją :)

Na szczęście jednak nie potrzebuję tu tak neta do zabicia czasu jak potrzebowałam jeszcze niedawno na wiosce. Tutaj się jednak wiele dzieje. Praca, wyjścia, imprezy… więcej do robienia, jak to duże miasto. Przez te kilka dni już zdążyłam być na kilku imprezach, spotkać znajomych i poznać nowych, wypić kolejne piwka i w końcu umówić się na tańce!! Jupiiii!! W końcu… bo jednak brakuje mi tego po Kolumbii.

Wiele osób mnie pyta jak tam w pracy. Całkiem fajnie. Wciąż oczywiście ciężko jest mi zrozumieć wszystko co do mnie mówią, ale uważam i czuję że jest lepiej. Wypowiadam się już też całymi zdaniami, więc chyba nie jest najgorzej :) Wprawdzie mój kolega z pracy powiedział mi dziś niby żartem, że nigdy nie będę mówić dobrze po portugalsku, ale to jeszcze bardziej mnie zmotywowało do nauki! Więc siedzę i uczę się różniących się od hiszpańskiego słówek i staram się ich używać jak najczęściej. Myślę że jednak po tych 4 miesiącach tu będę coś mówić…

A co robię w tej mojej pracy? Myślałam że będę się mocno nudzić, ale na szczęście mają tutaj dużo roboty dla mnie. Właśnie z Tafulecy (imię z candomble mojego kolegi z pracy) organizujemy bibliotekę, stworzyłam już program do wypożyczań książek, zobaczymy czy będzie działał :) Trzeba teraz kilka tysięcy książek skatalogować, opisać, zrobić system kartek wewnątrz książek itp. Całkiem ciekawe. W międzyczasie wymyślam też kilka innych programów, bo „na już” potrzebują kontrolować kilka rzeczy, między innymi koszty, oraz produkty wychodzące z magazynu. Chcieli wprowadzić te nowości od nowego roku, ale jako że pojawiłam się dopiero teraz w pracy, więc trzeba wszystko zrobić na szybko. Jaki jest jednak problem? Wymagają ode mnie, żeby program robił kilka różnych rzeczy na raz, więc ja siedzę i wymyślam różne formuły żeby to wszystko ładnie w Excelu funkcjonowało, ale potem zdaje sobie sprawę, że to jest za skomplikowane dla nich! Oni nie znają się na Excelu i co z tego, że ja zrobię dobry program, skoro nie będą umieli z niego korzystać… Więc musze tworzyć coś skomplikowanego i łatwego jednocześnie… Fajnie, bo muszę kombinować. Podoba mi się :)

Oprócz tego opowiadają mi też o candomble, w sobotę jestem zaproszona na jakąś imprezę czy uroczystość, więc mam nadzieje ze w końcu zobaczę jak to wygląda „w praniu”. W samej organizacji są dwie dziewczyny mniej więcej w moim wieku, ale niestety nie dogaduję się z nimi jakoś rewelacyjnie. Obie mówią bardzo szybko, i nie rozumieją że ze mną muszą próbować rozmawiać trochę inaczej, wolniej, prostszymi słowami… Więc jak coś mówią a ja nie rozumiem to tracą cierpliwość i zaczynają gadać między sobą. Może się to zmieni, bo fajnie by było mieć kontakt z kimś w moim wieku, chociaż z moimi 50letnimi kolegami też się fajnie dogaduję :)

A co po pracy? Tak jak pisałam – dzieje się! Spędzam czas z ludźmi z AIESECa, wczoraj spędziłam całe popołudnie z moją „buddy”, czyli opiekunką, Julhyaną, poszłyśmy kupić w końcu ładowarkę do baterii (mam nadzieję że będzie działać, bo dość tania była ;) ), byłyśmy w biurze AIESECa i w barze. Było też pożegnanie jednego praktykanta z Peru, więc się wybrałam. Rozgadałam się i jak się zorientowałam że jest 1 w nocy, to zdałam sobie sprawę że nie bardzo mam jak wrócić do mieszkania, bo Airy nie było, była już w domu, a ja nie mam tyle kasy na taksówkę (bo na to moje „zadupie” to chyba ponad 50 zł by wyszło!). Na szczęście znalazłam osobę z samochodem i zaopiekowali się mną. Uffff…. Była jeszcze wersja spania u Konrada, który mieszkał ulicę dalej, ale jednak pójście do pracy w tych samych ciuchach, bez moich kosmetyków… jakoś wolałam wrócić do mojego łóżeczka :)

Tak czas zlatuje. Kilka osób mi się pytało jak spędzam Karnawał, czy mamy tu teraz juz duzo imprez karnawalowych. Informuję więc, że tutaj nie jest jak w Polsce, że karnawał właśnie trwa. Tutaj jest on bardzo intensywny, trwa jakieś 4,5 dni i zaczyna się bodajże 11 lutego. Teraz nie ma karnawału. Jest normalny czas. Środek lata. Temperatura w dzień ok. 34 stopni, w nocy 29… Na szczęście nie jest tak duszno jak w Buenopolis, gdzie po chwili od wyjścia spod prysznica znów byłam cała mokra. Tu da się przeżyć. Do karnawału się przygotowuję. Bo już od dawna ludzie o niczym innym tu nie mówią jak właśnie o tym kto gdzie jedzie. Większość ludzi z AIESECa jedzie do miejscowości Diamantina, podobno ładna, ale im bardziej chodzi o to że wynajęli domek i pewnie przez 5 dni będą pić piwo. A ja chcę zobaczyć Karnawał w Rio de Janeiro!! Postanowiłam że tam pojadę, mimo że wiele osób zarówno tu jak i w Polsce mi to odradza :) Ale ja taka już jestem – jak ktoś mówi „nie jedź do Kolumbii bo tam niebezpiecznie” to co robi Magda – bukuje bilet i leci! Nie lubię sugerować się opiniami. Wolę sama na własne oczy zobaczyć i na własnej skórze przekonać się czy karnawał w Rio jest super pozytywnym i niezapomnianym przeżyciem, czy jednak jest tak niebezpiecznie, megatłoczno i są lepsze miejsca na karnawał w Brazylii. Za trochę ponad miesiąc będę już umiała wam powiedzieć! Na razie organizujemy z ludźmi przejazd (wersja samolot 1h albo autobus 6h), porównujemy koszty, raczej zapomnieliśmy już o wersji wynajęcia pokoju w jakimś tanim hotelu czy schronisku, bo wszystko już dawno jest zarezerwowane. Ale znajomi znajomej mają wynająć tam dom i prawdopodobnie też się załapiemy. No i trzeba poszukać biletów na pokazy samby… na razie nie będę wam pisać jakie ceny usłyszałam że obowiązują, bo jestem za bardzo przerażona ;) Ale zobaczymy jak to wyjdzie… Co najwyżej przez następne 3 miesiące nie będę jeść, ale sambę w Rio zobaczę ;) hihi…
Ok uciekam, idę szykowac sie do pracy... na szczescie mam ladne polaczenie autobusem wiec tak 9:45 zazwyczaj wychodze na 10.

Pozdrowiona i obiecuję wrzucić następnym razem foty z BH

Buziaki dla wszystkich!! Prześlijcie mi trochę śniegu!!!!! :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
MAMA
MAMA - 2010-01-13 16:09
CIESZĘ SIĘ ŻE ROBISZ COŚ POTRZEBNEGO! MIESZKASZ DALEJ W MIESZKANIU AIRY? BAW SIĘ DOBRZE I MOCZ NOGI PRZED KARNAWAŁEM!POZDROWIENIA!
 
 
mabipoland
Magdalena B.
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 130 wpisów130 245 komentarzy245 3331 zdjęć3331 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.06.2010 - 07.06.2010
 
 
30.05.2010 - 01.06.2010
 
 
19.05.2010 - 27.05.2010