Geoblog.pl    mabipoland    Podróże    Brazylia    Candomble - religia duchow (+ film!!)
Zwiń mapę
2010
23
sty

Candomble - religia duchow (+ film!!)

 
Brazylia
Brazylia, Belo Horizonte
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 6533 km
 
Candomblé....

Co oznacza to dziwne słowo? Do niedawna sama nie wiedziałam co się pod nim kryje. Teraz nie powiem żebym była ekspertką w tym temacie, bo wciąż mam bardzo wiele pytań i wielu rzeczy nie rozumiem, ale postaram się wam w skrócie powiedzieć o co chodzi i co ja mam z tym wspólnego.

Candomblé to afroamerykańska religia, praktykowana przede wszystkim w Brazylii, ale stała się też popularna w innych krajach Ameryki Południowej. Została ona przeniesiona do Brazylii z Afryki między XVI i XIX wiekiem, kiedy to kapłani religii zachodnioafrykańskich zostali przetransportowani do Ameryki jako niewolnicy. Przez 400 lat praktykowano ją w tajemnicy, została zakazana przez kościół rzymskokatolicki. Dziś rozwija się bardzo prężnie, ma coraz więcej wyznawców, zarówno wśród czarnoskórej ludności, jak i wśród białych, także pochodzenia Europejskiego. Obecnie w Brazylii jest głównym konkurentem katolicyzmu (oficjalnie 2 miliony wyznawców- 1,5 % ludności, ale w rzeczywistości liczba stałych lub okazjonalnych wyznawców może być 10 do 20 razy większa, ponieważ wyznawanie candomblé nie wyklucza praktykowania innych religii). W Brazylii ma dziesiątki tysięcy świątyń, a jej święta, bogowie i rytuały na stałe weszły do brazylijskiego folkloru. Bardzo duży wpływ candomble wywarło na sztuce walki capoeira powstałej w wyniku ucisku niewolników przez Portugalczyków.

O co w tej religii chodzi?
Wyznawcy czcą ok. 50 duchów, pełniących role bóstw, zwanych m.in. Orixás. Każdy duch jest przypisany do innego żywiołu (np. morza, burzy, deszczu). Duchy rzekomo wcielają się w kapłanów podczas rytuałów. Każdy człowiek przy urodzeniu otrzymuje swojego "duch-opiekuna". Mi powiedziano, że moim duchem jest bogini wody…
Występują tu kapłani, którzy pełnią rolę medium, pośredniczącego między ludźmi i duchami (więcej o tym później!).

Rytuał candomble składa się z „przygotowania" trwającego nawet tydzień i wykonywanego tylko przez kapłanów i "wtajemniczonych": szykowanie odzieży i dekoracji, gotowanie potraw, przygotowanie ofiar dla "duchów" oraz wróżby, a następnie z publicznej, świątecznej "mszy" i bankietu, trwających od późnego wieczora często do godzin rannych. W tym czasie kapłani, zwani "dziećmi świętego" podczas transu są rzekomo opanowani przez ducha. Główny kapłan ("ojciec świętego") intonuje pieśni ku czci ducha.

Swiatynie nazywane są domami (casas), plantacjami (roças) lub podwórzami (terreiros). Są to na ogół małe, podobne do domów mieszkalnych budynki, którymi opiekuje się główny kapłan lub kapłanka ("matka świętego").

Nie ma tu hierarchii, ani centralnego zarządu. Kapłani zorganizowani są w grupy tzw. "rodziny", skupione wokół świątyni. Z reguły głową "rodziny" jest główna kapłanka (rzadziej kapłan). Szkolenie na kapłana trwa co najmniej 7 lat i musi zyskać "aprobatę duchów". "Rodziny" często ulegają rozpadowi, a świątynie - likwidacji (tylko jedna świątynia istnieje od ponad 100 lat).

Tyle jeśli chodzi o generalne informacje znalezione w Internecie (źródło – Wikipedia).
A co ja mam z tym wspólnego? Dość wiele. Nie myślcie że postanowiłam do tej religii wstąpić. Raczej mi to nie grozi :) Po prostu organizacja w której pracuję zrzesza ludzi pochodzenia afrykańskiego, którzy właśnie te religię wyznają. Więc na co dzień spotykam się i pracuję z wyznawcami candomble. Każdy w mojej pracy ma oprócz swojego normalnego imienia – imię candomble, i najczęściej to właśnie tymi imionami się do siebie zwracają. Każdy też należy do innego „domu”, w których odbywają się opisane wyżej uroczystości. Zostałam zaproszona na jedną taką uroczystość. Tzn. ludzie z pracy nie byli pewni czy mnie na taką imprezę zabrać, ponieważ jakiś czas temu była w Organizacji praktykantka też przysłana przez AIESECa, i po poznaniu tej religii… zrezygnowała i wystraszona wróciła do swojego kraju… Także nie powiem, trochę się bałam bo nie wiedziałam co mnie tam czeka. Ale ciekawość zwyciężyła! Przedtem trochę czytałam i pytałam o te religię, ale to co zobaczyłam jednak jest nie do opisania… Oczywiście tak jak wspominałam, wciąż mam bardzo małą wiedzę na ten temat, i wielu rzeczy które opiszę jeszcze nie rozumiem, ale myślę że przez te kolejne 3 miesiące uda mi się bardziej zglebic ten temat.

Tak więc w środę po pracy wybrałam się z Tafulecy na uroczystość. Dom do którego zmierzaliśmy znajdował się poza miastem, więc jakąś godzinę jechaliśmy na miejsce. Z zewnątrz wyglądał on jak zwykły dom, normalny, nie jak żadna świątynia. Tak wyglądają wszystkie domy candomble. Jedyne co je z zewnątrz wyróżnia to mała biała flaga.

Po wejściu okazało się jednak że cały ten budynek to świątynia. Myślałam że może w jego części mieszkają ludzie, jednak zobaczyłam, że cały dom przystrojony jest typowymi ozdobami. Pomieszczenie które zobaczycie na zdjęciach to główne miejsce gdzie odbywają się uroczystości. Są tam bębny, przystrojone krzesła – dla ważniejszej części społeczności, jest białe miejsce na podłodze – miejsce święte po którym nie można chodzić, a nad nim pod sufitem coś symbolizującego duchy. Osoby wchodzące do pomieszczenia dotykają tego białego miejsca, a następnie dotykają czoła i ust, coś jak nasze żegnanie się podczas wchodzenia do kościoła. Zdziwiłam się ponieważ było tam cicho i pusto. Okazało się że wszyscy są w kuchni, przygotowując wielkie garnki jedzenia. W jednym był ryż z kurczakiem, w innym kukurydza, dalej jakiś sos. Nie wiem dlaczego ale kukurydza jest ważnym elementem. W głównym pomieszczeniu pod sufitem możecie zobaczyć zwisające zielone rośliny – to właśnie też kukurydza.
Kolejna ważna rzecz – prawie wszyscy ubrani są na biało. Niektórzy przebierają się w specjalnie szyte ubrania innych kolorów, ale są to osoby wyższej rangi, oraz główny kapłan – pośrednik między duchami – tym razem ubrany na zielono i siedzący na ozdobnym krześle. W białych strojach gotują, szykują imprezę, a następnie kąpią się i przebierają w kolejne białe stroje, tym razem bardziej wymyślne. Dużo falbanek, dużo warstw. Tak żeby spodobało się bogom. Często dość obszernej postury Panie specjalnie szyły swoje suknie w ten sposób, żeby jeszcze wizualnie zwiększyć objętość swoich bioder. Kobiety obowiązkowo mają tez przykrycie głowy. I każdy ma owiniętą wokół siebie białą chustę, na której później będzie się kładł na ziemi.. zobaczycie! Oprócz tego kolorowe wisiory, które noszą zarówno mężczyźni jak kobiety (mi też dali jeden taki wisior, jednak nie można go zakładać podwójnie, bo to podobno skraca życie. Dlatego tak trochę nieszczęśliwie w nim wyglądam na jednym zdjęciu :) ) Niektóre osoby na kostkach mają przyczepione dzwonki, które brzęczą podczas chodzenia. Typową ozdobą jest też sznur na ramieniu, mocno i ciasno zawiązany, czasem przystrojony.

Ta kobieta z którą jestem na zdjęciu to kapłanka tego domu. I to ona też rozpoczęła uroczystość dźwiękami dzwonka. Zaczęto grać na bębnach i śpiewać. Ludzie zaczęli gromadzić się w pomieszczeniu i witać ze sobą (mimo że przedtem przez kilka godzin razem gotowali czy sprzątali). Przywitanie w tej religii wygląda tak, że podają sobie prawe dłonie, i każdy z nich całuję przegub dłoni tej drugiej osoby, po czym dopiero całują się w policzki i przytulają. Czasem też wykonują jeszcze inne, bardziej skomplikowane ruchy rękoma, połączone z przyklęknięciem osoby młodszej albo niższej rangi. Po przywitaniu jedna z osób zapala świecę ustawioną obok białego kwadratu na środku pomieszczenia.

Zaczynają się tańce i śpiewy. Kobiety i mężczyźni powolnymi ruchami przesuwają się po kole, wykonując delikatnie kroki na boki, i koncentrując się na słowach pieśni śpiewanych w przedziwnym języku. W momencie gdy muzyka na chwilę cichnie, niektóre osoby przykucają, czekając na rozpoczęcie kolejnych utworów. W następnej części niektóre osoby zaczynają rozwijać białe chusty przewiązane przez talię, i kładą się na podłodze, z głową w dół, z pewnością oddając cześć duchom. Nie wiem czemu tylko niektórzy to robią, a inni nie. Zwróciłam uwagę że młodsza część społeczności, np. młoda dziewczynka tego nie robiła, więc pewnie zależy to od dojrzałości religijnej. Gdy niektóre osoby leżą – kapłanka domu bierze pojemnik z białym proszkiem i dmuchnięciem obsypuje leżące osoby. Przez kolejną godzinę wszyscy tak tańczą, śpiewają, co chwilę kładą się w głową ku białemu kwadratowi albo u nóg różnych osób, czekając na ich błogosławieństwo. Wszystko bardzo widowiskowe, kolorowe, głośne, radosne. Widać skupienie na twarzach tańczących, widać oddanie duchom, oraz chęć bycia w bliskim kontakcie z wszystkimi.

To jednak nie wszystko. Po tej prawie godzinnej części tanecznej nastąpiła część, w którym kazano mi schować aparat, zabroniono robić zdjęcia i filmy. Byłam bardzo ciekawa dlaczego. Chwilę później już wiedziałam… wciąż trwały śpiewy, grała muzyka. Ludzie zebrali się w półkole, porozstawiani po całym pomieszczeniu. Nagle z przeciwległych mi drzwi wyszła tyłem kapłanka domu, wybijając rytm dzwonkiem, a za nią zgięta w pół kobieta, dziwnie się poruszając, jakby tańcząc, ale wykonując trudne do opisania ruchy. Domyślam się że została opanowana przez ducha. Szła tak zgięta w pół za Matką, po całej sali, a reszta osób śpiewała przyglądając się albo przeżywając chwilę z zamkniętymi oczami. Powoli wszyscy jednak zaczęli dziwnie się zachowywać. Niektórzy co jakiś czas krzyczeli niezrozumiałe słowa przedziwnym głosem, inni zaczęli kiwać się do przodu i tyłu, albo trząść się jak epileptycy. Zamknięte oczy, wygięta twarz, dziwne ruchy, drgawki…. Trwało to dość długą chwilę… potem niektóre osoby które nie weszły w ten niesamowity trans brały te osoby za ramię i prowadziły do drzwi. Niektórzy wyglądali jak naprawdę opanowani przez duchy, opętani… ludzie z którymi godzinę wcześniej normalnie rozmawiałam teraz nie mogli opanować swoich ruchów i całkowicie poddawali się siłom które nimi kierowały. Wyprowadzili te osoby z pomieszczenia, i tak wychodziły one z transu, ale widziałam że jednego chłopaka, zresztą mojego kolegę z pracy, nie mogą wyprowadzić z tego stanu. Po jakimś czasie wrócił jednak, już zupełnie normalny, tylko cały spocony, z bardzo zmęczoną twarzą… Niesamowite… Muzyka dalej grała, śpiewano pieśni. Niestety ja musiałam zbierać się do wyjścia, ponieważ nie miałabym jak wrócić później do domu. Wiem jednak, że impreza trwała do ok. 2 w nocy, takich sesji było jeszcze kilka, a koło północy było też jedzenie i już spokojniejsza i „normalniejsza” impreza. Żałuję że nie mogłam zostać dłużej i zobaczyć co jeszcze się tam działo. W każdym razie było to coś niesamowitego. Szczególnie część której niestety nie zobaczycie na fotkach. Za to możecie zobaczyć jak wyglądają stroje, pomieszczenie, przywitania, gesty. Mam też filmiki i postaram się niedługo wrzucić link, abyście poczuli atmosferę tego miejsca. Mogłabym pisać jeszcze dużo, ponieważ wiele ciekawych szczegółów na pewno mi teraz umknęło, ale zostawię coś na kolejną wyprawę do domu Candomble…. Ja wyszłam w szoku. Zadziwiona w jaki sposób można swoim Bogom okazywać swoje oddanie i wiarę. I zastanawiając się, czy te niektóre osoby zostały naprawdę opanowane przez duchy, czy to tylko ich głęboka wiara pchała ich do takich czynów…
CDN….


A tu znajdziecie nagrany przeze mnie filmik --> http://www.youtube.com/watch?v=19Zsg9CmrrM

MILEGO OGLADANIA!!!! i czekam na komentarze!
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (53)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (1)
DODAJ KOMENTARZ
MAMA
MAMA - 2010-01-23 20:40
CIEKAWE ALE CHWILAMI TROCHĘ PRZERAŻAJĄCE!A NIE JEST TO PRZYPADKIEM JAKIŚ TRANS PONARKOTYKOWY? BĄDŻ OSTROŻNA...
 
 
mabipoland
Magdalena B.
zwiedziła 5.5% świata (11 państw)
Zasoby: 130 wpisów130 245 komentarzy245 3331 zdjęć3331 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
07.06.2010 - 07.06.2010
 
 
30.05.2010 - 01.06.2010
 
 
19.05.2010 - 27.05.2010